ktoś powiedział że nie można umrzeć bez poczucia spełnienia bez kłującego uczucia szczęścia i bez uśmiechu na twarzy a ja zgadzam się nie marudząc ani nie kręcąc nosem nie odchodzę z żadnego miejsca ani nie znikam pisanie najwidoczniej jest synonimem wewnętrznego chaosu wielkomiejskiego patosu który wzrasta i przybiera nieokreślone formy które ciężko okiełznać
chwilami nie chcę uczyć się sztuki subtelnego i godnego zakończenia rozmyślań na temat wspólnych poranków których jeszcze nie zdążyliśmy spędzić w dwójkę wypijanych kaw spalonych papierosów objadam się snami
i odliczam godziny do wspólnego liczenia gwiazd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz