przerażające liczby uczepiły się mojej głowy porównuję życie do egzystencji konstelacji gwieździstych gdzie każdy ma określone miejsce bijąc wystarczającym własnym światłem lub spędzając chwile na odbijanie cudzego blasku
rozpadamy się i na nowo umacniamy lecz bez tego jednolitego potwierdzenia że coś jeszcze nas czeka
jesteśmy stworzeni do odbierania z każdym kolejnym krokiem tego ogromu nieskończoności i wszystko możliwe że tylko od stopnia naszej wytrzymałości coś od nas zależy
raduję się chwilami cieszę się koncertami czytam kolejne książki i się w nich co gorsza odnajduję martwię się maturą śnię o nas
nic się nie zmieniło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz