składam się z Twoich niedopowiedzeń skrywanych ogólników i uśmiechow śniłam że zatracam się w tak znanych ramionach że nie potrafiłam jednoznacznie określić Twojej twarzy i przez to mój rozsądek dwubiegunowo się rozszalał skapitulować i wcale nie namawia mnie do działania
wciąż rozpływam się pod miłym spojrzeniem słońca które torturuje nas złocistymi promieniami niewyobrażalnie niewyrażalnie nieuchwytnymi i niedotykalnymi
chcę wierzyć że chcieć to móc i nigdy nie powinniśmy tracić nadziei bo szczęście czai się w miejscach dla niego nieodpowiednich i wtedy zapominam o najważniejszych przyrzeczeniach złożonych sama sobie przypieczętowanych gwieździstymi mrugnięciami a wiem że brak mi fizycznej siły do walki z tym co utarte schematyczne i wciąż w mej głowie powtarzalne
głowa pęka mi od nienazwanych uczuć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz