20140430


#selfie z Piłsudskim zawsze na tak!

zabieram się do przelewania słów do odczuwania na nowo do zachwytów nieprzerwanych bo te dwa najbardziej reprezentatywne miasta województwa kujawsko - pomorskiego zasługują na to aby ładnie je otulić wymuskać i odcisnąć na nich piętno naszego 3 dniowego pobytu ale pojawia się problem

szczęście niewyobrażalnie trudno się opisuje

i jak w paru zdaniach zamieścić wszystko noclegi w świętych pensjonatach i nie do końca święte powroty do nich poranki w galerii sztuki o wdzięcznej nazwie Wozownia pomiędzy i to dosyć dosłownie dwoma bardzo mile spędzonymi koncertami bo z jednej strony oni a z drugiej oni i wszyscy bawili się dobrze i to na pewno nie dlatego że spędziliśmy wieczory na ul. Nie-Świętego Ducha

wypada wspomnieć o niekończących się wędrówkach koło trochę niemrawego Kopernika z którym zdjęcia nie mamy tak samo jak nie mamy pierników ale za to mamy małe buteleczki szamponów i żeli pod prysznic niezliczone ilości ulotek i zniżek oraz pocztówki więc chyba można wziąć je w poczet pamiątek powyjazdowych

pozostaje kwestia alkoholu i zwykle to najtrudniejsza część ale tym razem wyszliśmy z tej batalii zwycięsko M prowadziła nas najbardziej krętymi uliczkami np tu albo tu a my cieszyliśmy się z nią jak małe dzieci że nieskrępowani niczym możemy zachowywać się jak chcemy robić to na co mamy ochotę a przy okazji nie mamy poczucia zmarnowanego czasu bo w istocie tak nie było

oglądaliśmy gwiazdy i wiemy już ile będziemy ważyć na Marsie szukaliśmy kamienic do wynajęcia tradycyjnie wpadaliśmy w skrajności żywieniowe  i oddychaliśmy na tyle głęboko na ile było to możliwe tak aby nie utracić ani jednej chwili bo każda była ważna bo przecież trzeba znaleźć czas na błogie lenistwo nad Wisłą i knucie tajnych planów dotyczących mini wirów wodnych albo na dobijanie się do kościołów które zostały pośpiesznie zamykane w obawie przed złymi mocami generowanymi przez mojego Brodacza

warto dodać również coś o mieście mojej K w którym są bardzo brzydkie tramwaje a próbując dotrzeć do jakiegoś charakterystycznego miejsca przegapiliśmy moment wyświęcania naszego osobistego świętego no ale cóż nie chcieliśmy przekonać się na własnej skórze co czuje człowiek gdy odjeżdża mu pociąg i to dosyć ładny bo podróż powrotną spędziliśmy w odremontowanym składzie do którego luksusów w odniesieniu do polskiej kolei rzecz jasna nie byliśmy przygotowani

najsmutniejsze jest to że miłe dni tak szybko się kończą że nie trwają wiecznie że trzeba wrócić do pracy na uczelnię dopracyinauczelnię do problemów tych bardziej przyziemnych typu: czy mogę zapłacić za 3 bułki kartą bo w portfelu mam 8 groszy i takie tam
dopiero w miejscu oddalonym od mojego aktualnego miejsca zamieszkania o 150 km odczułam na nowo radość z poznawania z doznawania z odczuwania 
(przed snem już kreuję kolejne wyjazdy)

miłego, wróciłam i mam nadzieję, że zostanę na dłużej i już nie zniknę,
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz