20120717





przecież ja nawet nie potrafię udawać, przegrałam życie, leżę niezgrabnie w zmętniałęj wodzie, łapię powietrze szeroko otwartymi oczami, układy scalone już się przepaliły, straciłam bezpowrotnie to, co tak pieczołowicie budowaliśmy, dosłownie jestem w częściach, bez Ciebie nie ma mnie
nie wiem kiedy w końcu przestanę polegać na pomocy innych osób, sprowokowanych kamiennymi łzami, które z taką lekkością wypadają i rozbijają się, odbijając się od reszty głuchym milczeniem, zaburzając normalne funkcjonowanie, rozpoczęliśmy bolesne rozdrapywanie ran, któe nie miały okazji się zagoić, podjęte zbyt dojrzałe decyzje wychodzą podskórnie, szczególnie w momencie, gdy skrzynki odbiorcze są puste, a ustom brakuje słów, aby się wysłowić
teksty pisane nocą są przepełnione zbytnim rozgoryczeniem i dziecinnym przeświadczeniem, że to nie pozostawi na nas żadnego oddźwięku,skrycie ukrywane, nienazwane, bolesne rozczarowanie połączone z przeogromnymi wyrzutami nie działają na mnie zbyt dobrze, każdy gest ma swoją określoną geneaologię bytu i skończmy z upieraniem się, że nic się nie stało
zdusiłam psa pomiędzy skołtunioną kołdrą, a moimi niedoskonałymi nogami, istota grzewcza, która chrapaniem umila noce spędzone na nerwowym wyczekiwaniu, muszę przejąć od niego tę energię, o którą od pewnej nocy boję się prosić, boję się oczekiwać

październikowe noce były przeokropne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz